piątek, 3 marca 2017

#11 ,,Przerasta mnie,to wszystko"

Noc
Złota lwica,idzie pod osłoną nocy.Wie,że łamie prawo wychodząc,ale potrzeby fizjologiczne ją wzywają.Wybiera się w głąb sawanny.Dochodzi do polany,których atutem są wysokie trawy.Podchodzi do jednej z nich i zatrzymuję oddech.Miała rację,co do dziwnego zapachu.Serce,zaczyna jej bić szybciej.Chce krzyknąć,ale się wie,że to nie pomoże,zaczyna się cofać,mając krew na łapach.Jej oczy,stają się duże,że strachu.Nagle,czuję,że ktoś jest za nią.Czuła na plecach,jego oddech.Sparaliżował ją strach.Nie dane jej było krzyknąć,bo już leżała martwa..

-Jak to,doszło do kolejnego zabójstwa?-brązowa lwica,spojrzała na swoje poddane z niedowierzaniem i strachem.Te tylko kiwnęły głowami i wyszły z jaskini,zostawiając Uru sam na sam, że swoimi myślami.
Królowa Lwiej Ziemi, rozłożyła się wygodnie na podwyżu.Od paru dni, bardzo bolał ją brzuch.Poszła więc z tym do Babu.Mądry i już lekko stary szaman, powiedział jej że to że stresu.Od tej pory,była w niewsosie,a to była u niej rzadkość.
Do jaskini, wszedł złoty lew, w towarzystwie Themy.Lwiczka od paru dni, starała się zachowywać jak aniołem...no właśnie,starała się.Właśnie teraz,podeszła do matki i otarła się o nią czule.Ahadi natomiast,przytulił lwicę.Uśmiechnęła się do nich ciepło.

-Ahadi,musimy porozmawiać,-spojrzała na lwa,a następnie na córkę,-Thema,idź na tyły jaskini,dobrze?
-A nie mogę, iść na sawannę do kolegów?
Brązowa zamyśliła się.Ta mała,nie licząc niektórych cech charakteru,tak bardzo ją przypominała.Razem z zielonookim,bardzo ją kochali.Teraz jednak lwica,nie wiedziała,czy pomścić ją na sawannę,tam gdzie może być ON.Kim był owy lew? Właśnie nie wiadomo.Co drugą noc,napadał na jakąś bezbronną lewicę lub lwiątko.Przez to w królestwie zaczęło wżeć.Władcy robili,co wy swojej mocy, żeby go schwytać.Był jednak przebiegły...za bardzo.
Uru martwiła również sprawa, spotkania z Issaką, nowym przywódcą Złej Ziemi.Za dwa dni,władcy mieli s4ę z nim zobaczyć, aby zapobiec wojnie.Mimo iż lwia armia,była potężniejszą,to oni byli pod dowódctwem świetnego wodza.Ale wracając.Zanim Uru, zdążyła coś powiedzieć,Ahadi ją upsedził.
-Możesz,ale tylko koło lwiej skały i pod okiem Zuzu
-Co? Nie Dlaczego?!!-mówiła mała.Lew nic już nie powiedział,tylko pokazał łapą,żeby wyszła.Prychnęła zła i wyszła,a za nią poleciała majordamuska.

-Nie krytykuj mojej decyzji najdroższa,to dla jej dobra..w końcu,to narazie nasze jedyne dziecko.
-Dobrą decyzję podjąłeś,ale do rzeczy....kolejna lewica zginęła z łap tego psyhola.
-Słyszałem...wiesz,co z tym zrobimy?
-Nie wiem, przecież nawet w pułapkę się nie złapał,-nagle posmutniała,wstała i odeszła trochę dalej,-przerasta mnie to wszystko
Lew podszedł do niej i ją objął.Po działało.Nie przestawała,patrzć na ścianę,co trochę zirytowało lwa.Po czułym geście,który wykonał,brązowa się odwróciła.Wykonała podobny gest, cmoknięcie w policzek.Zamruczeli i lew położył się na lwicy.Ponownie go polizała i wtuliła się w jego sierść.Co było dalej,to już możecie sobie wyobrazić.

                                                                        ***
-Patrzcie..patrzcie,idzie nasza księżniczka,-zaśmiał się jeden z lewków,podbiegając do młodej.Księżniczka,walnęła go pędzelkiem swojego ogonka
-A czego się spodziewałeś Hofu?!
-On tyko o tobie marzy dniami i nocami,-zaśmiała się Katy, i przytuliła swoją przyjaciółka.Kifo natomiast, przybij jej jedynie piątkę, nie przestając patrzeć na jej uśmiech.Dopiero,kiedy jego siostra chrząknęła, odwrócił wzrok.
-To co dzisiaj zbroimy?-zapytał skołowany lekko Hofu.
Chwila zamyślenia, się dłużyła.W końcu,uradowany Kifo,krzyknął:
-Mam pomysł!
-Jaki?-zapytali chórem

-Wiecie,gdzie jest pastwisko antylop?
-A kto nie wie-zaśmiała się Katy,ale natychmiast spoważniała,-a dlaczego pytasz?
-Bo to właśnie tam,was zabieram!
-Po co?-spytała Katy
-Będziemy,straszyć antylopy?-dopytywał Hofu
-Bingo ,,brat"-zaśmiał się Kifo do przyjaciela,następnie popatrzył na Theme.Miała niewzruszony wyraz twarzy.Pokiwała,tylko głową na znak,że się zgada.W końcu,kto nie chce,zdenerwować rodziców?

Przyjaciele,szli przez sawannę,co chwila się śmiejąc.Przestali dopiero,kiedy dotarli do celu swojej wędrówki-pastwiska antylop. Ucichli i zaczęli się skradać.Nie mieli na celu ich zabijać,więc nie wystawiali pazurów.Kiedy,byli już blisko,wyskoczyły z ryczkiem.Zwierzęta się przestraszyły i zaczęły uciekać,a oni je gonić i zaganiać z powrotem.Zaśmiali się i z powrotem,ukryli się w trawie.Powtórzyły wcześniejsze czynności,tylko zamiast ryczku,wydobył się potężny ryk,który spłoszył antylopy.
-Bardzo śmieszne tato!-zadrwiła Thema i zaczęła się pomału odwracać.Za nią jednak,nie stał Ahadi,a jakiś inny lew.Miał brązową sierść,czarną grzywę i złośliwy uśmieszek.Lwiątka,pisnęły że strachu,na co lew,jeszcze bardziej się uśmiechnął.Thema,w jednej chwili,dostała przypływu odwagi.Zasłoniła przyjaciół i powiedziała:
-Kim jesteś, i czego szukasz,na ziemi należącej do mych rodziców!?
-Twoich? Czyli jesteś księżniczką?
-Tak,-warknęła,-i ja tu,zadaje pytania.Więc,kim jesteś?
-Zwą mnie w waszych stronach ,,cichym mordercą",chociaż mi bardziej pasuję ,,nocna śmierć",-zaśmiał się złowieszczo,że aż lwiątką sierść,stanęła dęba.Thema,czuła się nieswojo i....bała się.W końcu,to był ten zabójca.Tylko,co on robił tutaj w dzień? Przecież,atakuję zwykle w nocy.
Przyjaciele,cofnęli się,na co lew zrobił krok do przodu.
-Czemu się mnie boicie? Ja,chce was tylko zabić!-warknął,na co lwiątka,zaczęły uciekać.Ten jednak,nie miał zamiaru odpuścić.Gonił je,nie ustępując,a oni...pomału tracili siły.W końcu,Katy się przewróciła,a lew ją dopadł.Ugryzł ją i zaczął wymachiwać,niczym gryzakiem.Lewki,że strachem na to patrzyły.W końcu,uciekły,zostawiając je same.
Banda mięczaków,-pomyślała Thema,przełykając ślinę.W jednej chwili,rzuciła się na lwa.Ten,puścił przestraszoną Katy.Lwiczka była cała w ranach,co spowodowało,że zemdlała.Thema jednak,dalej walczyła z lwem.Ten był,na tyle silny,że po pokonaniu lwiczki,zaczął się szykować,by odebrać kolejne życie.Nachylił się nad nią i mocno ugryzł.W ten,poczuł na sobie ślady pazurów.Puścił księżniczkę i się odwrócił.Warknął,tak jak jego przeciwnicy.Byli nimi,rodzice lwiczki.

-No no no,witam władców Lwiej Ziemi!
-Witamy morderce,-warknęła brązowa
-Grzeczniej trochę Uru...
-Nie pouczaj jej,-warknął Ahadi i zaczął zbliżać się do lwa,kiedy Uru,oddała lwiątka jakiejś lwicy.Podeszła do męża,przyciskającego obcego,do ziemi.Spojrzała w jego oczy i z kpiną w głosie,powiedziała:
-Po co,to zrobiłeś?
Milczał.Oberwał w twarz,od złotego.Ponownie,dostał silny cios w policzek.
-Tak mi kazał...
-Kto!?
-Issaka
Na dźwięk tego imienia,Uru myślała,że zwymiotuje.Czego ten lew,chce od Lwiej Ziemi.Przecież,chciał pokoju.
-DLACZEGO??
-Kazał mi w takich okolicznościach,-szeptał,lekko podduszany,-powiedzieć,że to ,,niespodzianka"
Uru chciała zadać kolejne pytanie,ale lew już nie żył.Złoty lew,zlizywał resztki krwi z łap,patrząc na małżonkę.
-Szykuję się miłe spotkanie z Issaką,-westchnęła



W końcu,pojawił się rozdział.Chciałam,dać nutkę grozy..nie wiem,czy mi się udało ? Następny rozdział,pojawi się nie długo.Wiecie już,co się wydarzy?

5 komentarzy:

  1. Jest ciekawie ☺. Czy wiem co się wydarzy ? Możliwe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki złowrogi rozdział, podobał mi się :3 Ciekawe, czy Thema będzie wkrotce spodziewać się rodzeństwa. I mam nadzieję, że Katy wyjdzie z tego cało :/ Może i będzie miała masę blizn na cieke do końca życia, ale... zawsze lepsze to, niż śmierć.
    Co też kombinuje ten Issaka?... Może za pomocą morderstw chciał osłabić silniejszą armię wroga?
    Pozdrawiam! ~ Kräva

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział, czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie napisane! Uru zachowuje się jak ja teraz xD pozdrowienia od Ember :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i chytry podstęp Isaki się wydał ^-^ Nyślę, że w takiej sytuacji wojna pomiędzy oboma stadami będzie nieunikniona. Ciekawe tylko, która strona zwycięży, skoro siły są dość wyrównane.
    Mam nadzieję, że Themie i Katy nic poważnego się nie stało, choć ten morderca mógł je nieźle poturbować.
    Pizdrawiam (I zapraszam na "Czas smutku") :)

    OdpowiedzUsuń