sobota, 10 marca 2018

#28 Wyzywam cię! cz.1

Mufasa przekręcił się na drugi bok,po czym ziewnął szeroko.Uniusł głowę,by rozejrzeć się po jaskini.Większości lwic już nie było i domyślił się,że poszły na polowanie.Przeciągnął się.Usiadł.Uru także wybrała się na polowanie,bo nie zauważył jej brązowego futra przy śpiącym jeszcze Tace.Mufasa zastanawiał się,czy nie obudzić brata i nie spytać,czy wybiorą się razem na polowanie,poćwiczą walkę,czy spotkają z przyjaciółkami.Odepchnął jednak szybko od siebie te myśli.Taka od ostatniego czasu był na niego obrażony,a Muffy nie wiedział nawet dlaczego.
Dojrzał ojca rozmawiającego z Zuzu,lecz był za daleko by usłyszeć co majordamuska ma do powiedzenia.Mufasa domyślił się,że ma do zdania raport.Książe osobiście nie przepadał za ich słuchaniem,ale uważał,że są bardzo ważne.
U boku Zuzu siedział jej syn Zazu.Pierworodny i najbardziej inteligentny z jej piskląt.Mufasa lubił go.Chciał się więc przywitać,ale oboje zdążyli już odlecieć,kiedy złoty podszedł do ojca.Ahadi spoglądał w dal,kiedy Mufasa usiadł obok niego.Ahadi spojrzał na syna.
-Dobrze,że już wstałeś.Masz ochotę pójść że mną na patrol?
-Pewnie.
Ahadi wyprostował się.
-O czym uczyliśmy się ostatnio?
-O wędrówkach słoni,oraz przekazałeś mi słowa;"nigdy nie odwracaj się plecami do wyrzutka",-zacytował starszy książe.
Ahadi z dumą skinął głową.Właśnie wtedy nadeszły lwice z dwiema antylopami i trzema zebrami.Ahadi i Mufasa weszli do jaskini by się posilić.Akurat Taka już nie spał i jadł w najlepsze zdobycze.Rodzinna królestwa zawsze jadła pierwsza.Mufasa przyłączył się do brata,natomiast Ahadi zwrócił się do jednej z lwic:
-Gdzie Uru?
-Polowałyśmy z królową na antylopy,kiedy wybuchła kłutnia dwóch nosorożców królu.Królowa Uru je pogodziła,a później udała się do Hawy.
-Rozumiem,-mruknął Ahadi.Także zabrał się za jedzenie.Po kilku minutach skączył,więc zwrócił się do starszego syna.
-Możemy już iść.
-Gdzie idziecie?-zapytał zaciekawiony Taka.
-Na patrol,-odpowiedział Mufasa,po czym dodał,-chcesz iść z nami?
Ahadi nic nie odpowiedział,kiedy Taka się zgodził.Może to i lepiej? Z oboma synami u boku ruszył w stronę granicy z Cmętarzyskiem Słoni.
-Hieny często wchodzą w nie to miejsce co trzeba.Musimy je przeganiać.
Obeszli całą granice,nim zawrócili.
-Nie jest tak źle,-mruknął Ahadi,-chodź przydałoby się to zrobić szybciej.Spowalniasz Taka!
-To mam chodzić jak gepard i szybko się męczyć?-prychnął Taka

Taka i Mufasa po patrolu z ojcem,ułożyli się przy wodopoju.Najpierw się napili chłodnej wody.Sarabi i Sarafina jeszcze nie przyszły.
-Nuudzi mi się.Co robimy?-spytał czerwonogrzywy
-Oczekujemy,braciszku,oczekujemy..
-Ojciec mówi,żeby nie marnować nawet sekundy z życia,którą możemy włożyć w Krąg Życia..
-Nie interesuję mnie co uważa wielki król Ahadi,-warknął Taka
Mufasa podniusł do góry obie brwi.Z początku chciał spytać:"Jak możesz tak mówić o ojcu",lecz później uśmiechnął się szyderczo.Wiedział o co chodzi.
-Zazdosny jesteś?
Taka prychnął
-Taa,ciekawe o co,-dodał,-nie muszę chodzić jak rzep u boku ojca.Przynajmniej zachowuję się jak lew.
Mufasa wstał gwałtownie.Podobny czyn wykonal Taka.Oba lwy mierzyły się długo wzrokiem,warcząc.
-Sugerujesz mi coś,bracie?!
-Sugeruję,że nie ma w tobie nic z bycia prawdziwym lwem!
-Nie radzę ci zwracać się przeciw mnie!
-Taaa? Bo wyślesz tatusia? Udowodnij swoją odwagę Mufasa,wyzywam cię!
*
Uru rozmawiała z Hawą.Uważała lwice za prawdziwą przyjaciółkę,chodź od ostatniego czasu żadziej rozmawiały.
Uru spojrzała na niebo.
-Zapowiada się burza.
*
Mufasa podbiegł do Sarabi i Sarafiny,obie lwice wygrzewały się niedaleko Lwiej Skały.Na widok przyjaciela podniosły wzrok.W oczach Sarabi błysnęła radość.
-Cześć Muffy,przepraszam,że nie przyszłyśmy,musiałyśmy porozmawiać na osobności.We dwie.
-Rozumiem,-odparł ciepło Mufasa,po czym gwałtownie się wyprostował,-muszę gdzieś pilnie  iść.Jakbym przed zachodem słońca nie wrócił,powiedźcie ojcu,że jestem na polowaniu w terenach dżungli.
-Naprawdę tam jednak nie idziesz,prawda?-spytała Sarafina
-Tak,ale nie mogę powiedzieć gdzie.
-Nawet własnej dziewczynie?-spytała uwodzicielsko Sarabi.
Mufasa skinął głową.
-Nawet.
Sarabi spojrzała na Sarafina.Przyjaciółka skinęła głową,więc lwica znów przeniosła wzrok na księcia.
-Więc idziemy z tobą.
*
Ahadi przyglądał się Lwiej Ziemi,kiedy niebo pokrywało się pomału czernią.Lew na nie spojrzał.
-Zapowiada się burza.
*
-Na Cmentarzysko Słoni? Ale po co?!
-Sarafina,ciszej,-upomniała Sarabi,-Muffy,dlaczego?
-To wyzwanie.Mam udowodnić odwagę
-Chyba głupotę!-syknęła Sarafina,lecz dalej szła krok w krok za przyjaciółką i księciem.Mijali pomału znajome tereny Lwiej Ziemi,dla ciemności granicy.Zła Ziemia i Cmentarzysko Słoni-połączone że sobą,wyglądały złowieszczo i każdy z trójki przyjaciół,poczuł jak sierść się jeży.Sarabi westchnęła:
-Masz rację Safi,głupotę.
Mufasa spojrzał na nie przepraszająco
-Nie chce was narażać.Sam siebie też nie chce.Ojciec by mi nie darował,milon razy mówił by tu nie wchodzić,-spojrzał na linie graniczną z miejscem hien-Cmentarzem Słoni.-Ale dobrze wiecie,że chce by Taka znów mnie kochał.Znów traktował jak brata,a tym czasem..odsuwa się odemnie.
-Nie,Muffy,ty chcesz poprostu wygrać,-powiedziała Sarafina
-Może.A może nie.Pewnie będę tego żałował,ale..-postawił kilka kroków w stronę granicy,-...zrobie to.
Sarabi i Sarafina spojrzały na siebie,po czym westchnęły.Nie zamierzały zostawić samego Mufasy,chodź wiedziały,że popełnia wielki (przez wielkie W) błąd.
Powolnym krokiem poszły za księciem.
*
-Szybciej Zira!-ponaglił Taka,odwracając się przez ramie.Beżowa lwica prychnęła.
-A tak wogóle,gdzie mnie ciągniesz?
-Na Cmentarzystko Słoni
-Co?! Zwariowałeś...-wyprzedziła go,by stanąć z nastolatkiem twarzą w twarz,-Dlaczego tam? Mieliśmy tam więcej nie chodzić?
-Zira,wyluzuj,-Taka zmrużył brwi,-niech to zostanie między nami,ale szykuję pewien podstępik.
-Podstępik?
Taka ruszył dalej.Tym razem Zira dotrzymywała mu kroku i szła z nim wbok w bok.
-Chce by rodzice zmienili zdanie co do następcy.Chce pokazać,że Mufasa jest nieodpowiedzialny.
-I myślisz,że ci się to uda?-zmarszczyła brwi lwica
-Oh,już mi się udało.Mufasa chce mi udowodnić odwagę,idzie w stronę mojej pułapki.
-Pułapki?-dopytała przyjaciółka.
Taka westchnął,nim uśmiechnął się.
-Nasi dawni przyjaciele postanowili zrobić wizyte rodzinną.
Zira chwile jeszcze oniemiała,nim zaśmiała się wraz z księciem.
*
Mufasa z Sarabi i Sarafiną,zapuszczał się tym czasem coraz dalej w Cmentarzysku Słoni.Dużym ciemnym terenie.Przyjaciółki brzydziły się na widok kości,ale szły dzielnie za księciem.Mufasa tracił poczucie orientacji,ale z całej siły starał się unikać centrum tej ziemi.Miejsca gdzie żyją hieny.Miejsca,gdzie ledwo sam przeżył.Mufasa zdrygał się na każdy odgłos,uważając by nie należał do hieny.Bał się każdego śmiechu,które wyda stworzenie.Wciąż także książe czuł,że coś ich śledzi.Pilnował więc także przyjaciółek.
*
Ahadi i Uru wpatrywali się w ciemne niebo.Padał deszcz.Ciemność przeszyła pierwsza błyskawica.Uru wtuliła się w grzywę męża.
-Oby szybko wrócili do domu.Gdzie mogą być?
-Pewnie się gdzieś schowali.Lub jeszcze się włóczą.Może są w wąwozie.-mówił Ahadi chodź nie czuł pewnośći.
Rozległ się błysk.
Uru westchnęła,mocniej wtulając się w lwa.
-Burza się rozpoczęła.
----------------------------------------------------------------------
Hej! Liczę,że rozdział się spodobał i pojawi się chodź jeden komentarz.Swoją drogą przepraszam jeśli był za krótki,ale to dopiero pierwsza część.Nie które momenty ,które tu zawarłam były jakby zapowiedzią ,że coś się wydarzy,coś złego-ale zdradzę,że coś jeszcze stanie się podczas podróży Mufasy.A może ktoś straci zdrowie czy życie?
Czekajcie na kolejną część.
Pozdrawiam c:
~Emilka Uru.

1 komentarz: