sobota, 7 stycznia 2017

#6 Cień

Brązowa lwica otworzyła swoje brązowe niemal czerwone oczy.Spojrzała na wyjście z jaskini.Słońce dopiero co wschodziło.Przeciągnęła się i spojrzała na leżącego obok lwa.Ahadi spał jak zabity,podobnie jak lwice.Młoda Królowa Lwiej Ziemi zeskoczyła z podwyża i skierowała się w stronę szczytu.Wpatrywała się w swoje królestwo z dumą.Miała szczęście że nie musi wysłuchiwać raportu majordamuski Zuzu.Zwierzęta już wstały,podobnie jej podane.Ukłoniły się jej i pognały na polowanie.Uru jako królowa rzadko wybierała się na polowania.Dzisiaj miała ochotę to zmienić.Powolnym krokiem zeszła z miejsca pobytu.Przywitała się z Ahadim,którego Zuzu już męczyła raportem.Szepnęła mu ciche:
-Powodzenia
Złoty bardzo wydoroślał przez ten czas,jego czarna grzywa była teraz dłuższa.Uru też wypiękniała,jej sierść zrobiła się ciemniejsza i gęsciejsza.Oboje jednak powagę zostawiali daleko za sobą.Każdej nocy spotykali się na wzgórzu i podziwiali gwiazdy,przy tym bawiąc się jak lwiątka.
Kiedy tylko Uru znalazła się przy lwicach,rozproszyły się szukając pożywienia.Złota lwica pierwsza coś znalazła,a mianowicie stado zebr.Towarzyszki przystąpiły do ataku.Uru skradała się cicho,nie spuszczając z oczu ofiary.Wystawiła pazury,obnażyła kły i powolnym krokiem się do niej zbliżała.Trawa wykonywała lekkie ruchy,jakby też nie chciała jej zdradzić.W jednej chwili,lwica znalazła się na zebrze,tym samym ją zabijając.
-Nieźle córeczko
Brązowa przytuliła się do matki.Dawno jej nie widziała,właściwie od dnia koronacji a minął już tydzień.Uru i Ahadi byli dobrymi władcami,tak samo parą.Jednak nie wiedząc czemu,Asali nie przepadała za czarno grzywy.
Jeszcze tego samego dnia,Uru zajęła się sprawą terytorium dla słoni,ceremonią pogrzebową pewnej lwicy,koncertem ptaków i odwiedziła Babu.Mandryl coraz słabiej widział i słyszał,ale wciąż potrafił świetnie leczyć.
Hieny i lwy ze Złej Ziemi stanowiły coraz większe problemy dla królestwa.Młodzi władczy często radzili się szamana,co mają robić.Chociaż Babu był dziwny,był też mądry.Bardzo im pomagał i wspierał.
-W czym mogę pomóc królowo?
-Dzisiaj jestem tylko w odwiedzinach
Brązowa rozglądała się po baobabie.Na jego ścianach widniało dużo malowideł przedstawiających dawnych władców.Był w nich jej ojciec Mohatu oraz matka Asali.Znajdował się tu również jej wizerunek,z niebieską linią nad nią,a obok złoty lew Ahadi.Pod nimi były trzy lewki.Nie zdążyła się bliżej przyjrzeć,bo przybiegła jakaś lwica.
-Pani?!
-O co chodzi?
-Jakaś lwica jest na granicy,prosi o spotkanie z władcami
-Dobrze,prowadź
Brązowa pobiegła za pomarańczową.Droga minęła im w zawrotnym tępię.Czekało już na nich stado,ta lwica oraz Ahadi.
Uru szybko stanęła u boku męża i przyjrzała się lwicy.Była czarna,co u nich było rzadko spotykane.Jej oczy były brązowe,ale zle z nich patrzyło.Uru od razu miała o niej złe zdanie,czy słusznie?
-Czego chcesz!-warknęła
-Poszukuję schronienia PANI,-to ostatnie powiedziała takim tonem,że spokojna zwykle Uru chciała się na nią rzucić.
-Możemy je zapewnić,-powiedział Ahadi,za co brązowa zgromiła go wzrokiem.
-Bardzo dziękuję,-przybliżyła się do lwa,-zmieniając temat,jestem Digia,lwica z...dalekich stron.
-Ja jestem król Ahadi a to moja małżonka Uru,-chciał wskazać na brązową,jednak gdzieś zniknęła.
Tak naprawdę,znudzona odeszła.Teraz chodziła po sawannie razem z Hawą.Rozmawiały tak jak za czasów kiedy były małe,oraz jak im się układa w związkach.
-Wiesz,wychodzę za mąż...-powiedziała nieśmiało ciemno kremowa
-Za kogo?
-Za Bajaliego!
-To cudownie,czemu nie powiedziałaś wcześniej?
-Tak jakoś,zapomniałam
*
Uru zasnęła wtulona w grzywę Ahadiego,nieświadoma tego że nie wszystkie jej podane śpią.Jedna z nich,cichutko wyszła z jaskini.Zasada stada głosiła,że w nocy nikt nie może wychodzić.Łamiąc tą zasadę,lwica opuściła Lwią Skałę.Nocą mało co widziała.Udało jej się jednak dotrzeć do burego lwa.
-I jak?
-Wszystko idzie po naszej myśli,nie długo królowa Uru zginie!
-Doskonale
Ich śmiech uniósł się po sawannie.Lwica pomału odchodziła,w jej głowie pojawił się jednak kolejny plan.Kiedy tylko zobaczyła pijącą wodę matkę królowej,zakradła się i zwinnym ruchem ją powaliła.Spojrzała się w jej zielone przestraszone oczy.Uśmiechnęła się szatańsko.
-Żegnaj królowo Asali
Zabiła ją szybkim ruchem pazura.Umyła tylko łapy i ponownie skierowała się na Lwią Skałę.Chciała żeby zmarłe ciało było ostrzeżeniem,że wkrótce coś się przytrafi i to coś złego.....
----------------------------------------
I jak? Według mnie się udał,ale liczy się wasze zdanie :)
Macie pytania:
1.Kto zabił Asali? (pytanie raczej łatwe-ale i tak nie daj się pozorom)
2.Ile dzieci będzie mieć Uru? (według was)
3.Co myślicie o Digii?
4.Jak myślicie,dlaczego tak nazwałam rozdział?
Pozdrawiam :)

4 komentarze:

  1. 1. Digia - czarna lwica
    2. Trójkę
    3. Myślę że to przez tą czarną lwicę
    Niesamowicie napisany, oczywiście będę czekała na więcej,
    Ps. Serdeczne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Podejrzewam, że owa ciemna lwica c:
    2. Dwójkę
    3. Lubię takie mroczne cwane charakterki :D
    4. Ze względu na kolorek futra Digii? A może sposób, w jaki zamordowano królową?
    Pozdrawiam! ~ Kräva

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, no, to było ciekawe c;

    1. Czarna lwica Digia
    2. Trójkę. Sądzę, że to będzie Taka, Mufasa i... może jakaś lwiczka?
    3. Ciekawi mnie, jaki ma plan
    4. Wydaje mi się, że Digia zabiła lwicę, jakby była cieniem, szybko i bezszelestnie

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj źle się dzieje... Biedna Asali. Bez kitu, ale wolałam aby to Mohi wykitował.

    1. Digia :c
    2. Trójkę ;)
    3. Samo ZUO
    4. Digia to murzynka :|

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń