niedziela, 12 listopada 2017

Urodziny Bloga!

STO LAT!
PIERWSZE URODZINY BLOGA

Sto lat..Sto lat
Niech żyję bloguś nam
Jeszcze raz..Jeszcze raz
Niech żyję bloguś nam!
Niech żyję nam!
Witam wszyskich bardzo serdecznie!
Jak można się domyślić,dzisiaj blog ma urodziny.Są to dopiero pierwsze urodziny,więc są bardzo ważne c;
Pamiętam to, jak by było wczoraj,kiedy śpiesząc się na wesele,napisałam pierwszy rozdział.Ah! To były czasy.Mimo iż początki, nie były udane,to jednak szczęśliwe.Chce wszyskim bardzo za to podziękować! Jesteście najlepsi!

A więc tak...napisałam kilka pytań,na które odpowiada Uru.Znajdują się poniżej ↓
Jeśli masz więcej pytań,napisz w komentarzu.Pojawią się odpowiedzi,jeszcze w tym tygodniu.↓↓↓

Będąc lwiątkiem,nigdy nie byłaś zazdosna o brata?
Mówiąc szczerze,to nie.Lubiałam to,że byłam wolna,że mogłam się całymi dniami bawić.Wówczas brat uczęszczał na lekcje,które wydawały mi się strasznie nudne.

Kiedy stałaś się królową,jakie emocje ci towarzyszyły?
Zawsze byłam pogodną lwicą,to się nie zmieniło.Czułam radość,a zarazem strach.W końcu,przejęłam dużą odpowiedzialność.

Wiesz,kto odebrał życię twojej matce?
Niestety nie wiem.Niech ten ktoś modli się,bym tego nie odkryła

Z którym z rodziców,byłaś bliżej?
Mhm..jakby nad tym pomyśleć,to myślę że z tatą.Zawsze zabierał mnie w różne miejsca i uczył,wiele mu zawdzięczam.Mama bardziej zajmowała się Chaką.Więc,można powiedzieć,każdy rodzic do innego dziecka.

Chciałabyś opuścić Lwią Ziemię?
Nigdy! Kocham mój dom i nigdy go bym nie opuściła

Nigdy nie przeszkadzało ci,że Ahadi jest ze Złej Ziemi?
*chwila ciszy* Może raz czy dwa,kiedy odbywaliśmy kłutnie i czułam,jego złoziemski charakter.Mimo to,nie chciałabym zmieniać jego pochodzenia.

Nie jesteś zła na Theme,że odeszła?
Czy zła? Nie,nie jestem.Jestem zawiedziona.Bardzo za nią tęsknie.Mam nadzieję,że jeszcze kiedyś ujrze moje dziecko.Oby była bezpieczna.

Bardziej wspierasz Mufasę czy Takę?
Złe pytanie! Nie ma ono sensu! Oboję są moimi synami i kocham ich ponad życię.Każdego traktuję równo i wspieram obydwóch.Mimo to przyznaję,że Tace potrzebne jest większe wsparcie w chwilach,kiedy Ahadi zabiera Mufasę na lekcję.Widzę,że jest wtedy smutny.

Chcialibyście z Ahadim posiadać więcej dzieci?
*śmiech* nie,już mi wystarczy trójka.Mufasa i Taka,dają nam poważnie w kość! To ruchliwe lwiątka.Zapewne,nie chciałabym  więcej młodych.

Według ciebie,jaka będzie przyszłość?
Nie wiem,chyba nikt nie potrafi tego przewidzieć.Eh.Jeśli już,widzę Mufasę na tronie,dobrze i sprawiedliwie,sprawujacego rządy nad Lwią Ziemią i Takę,jako dobrego brata i doradcę,u jego boku.

czwartek, 9 listopada 2017

#24 Do boju!

Uru poczuła narastającą wściekłość,z biegiem,jak coraz bardziej się zbliżała.Widziała coraz bardziej zarysy postaci wyrzutków,a także lwioziemców,warczących na nich dziko.Spojrzała kontem oka na Ahadiego,który także nie ustępował w biegu.Kiedy oboje dotarli na miejsce,wszyscy się roztąpili,a ich oczy ujrzały uśmiechnętą twarz Isaki.Brat Ahadiego zaśmiał się,co tylko oboje zirytowało.Nie miał prawa wchodzić na Lwią Ziemię,na ich tereny,jak sam wybrał życię z wyrzutkami.Ahadi podszedł do niego,warcząc.Wysunął pazury.
-Jak szmiesz się tu zjawiać?! Wynoś się!
-Cha Cha,możesz tylko zapomnieć,-warknął,-Zdradziłeś nas,wychodząc za Nią! Rodzicę nie byli by dumni,o nie!
-Zamknij się!-syknął Ahadi
-Lwia Ziemia,wiele zwierzyny i..słabiutkie lwy,które łatwo da się zabić!-syknął,po czym odwrócił się do swojego stada,-no na co czekanie? Atakujcie! Mordujcie!
Lwy jak jeden mąż,rzuciły się do przodu,każdy na innego lwioziemca.Ahadi skoczył do przodu,lądując na plecach brata.Wgryzł się w jego bark.Isaka syknął,starając się go z siebie rzucić.Kiedy to się udało,zamachnął się i z całej siły,uderzył złotego lwa.Ahadi warknął ostrzegawczo i ponownie,rzucił się w stronę Isaki.Tym razem lew,zastosował unik,przez co Ahadiemu,nie udało się go zaatakować.Isaka wykorzystał moment nieuwagi i tym razem,to on był na górze.Drapał i gryzł złotego lwa z całej siły.Ahadi syknął przeciągle,znajdując w sobie siły,by go z siebie rzucić.Bracia zmieżyli się wzrokiem,po czym ponownie rzucili się na siebie.

Wokół roznosiły się odgłosy walki.Obu takich samych,ale jak to Uru myślała,z inną krwią.W końcu,to nie lwioziemcy zaatakowali pierwsi,w końcu jej ojciec Mohatu,pozwolił lwom wyrzutkom(jak ich nazywano) zadomowić się na kawałku lwiego królestwa.W praktyce,Zła Ziemia(jak ją także nazywano) dzieląca się na dwie części,sucha,przez źle o nią dbające lwy mieszkające tam,należała do Lwiej Ziemi.A oni..a wyrzutki,tak poprostu,stawają z nimi pazur w pazur.
Uru warknęła w głębi siebie.Co za okrucieństwo!-pomyślała.W jednej chwili,została przyciśnięta do ziemi,czując rozrywający ból,spowodowany gryzieniem i drapaniem,że strony przeciwnika.Syknęła przeciągle.Pierwszy raz walczyła.Pierwszy raz widziała wojne.Kiedy jej ojciec żył i królował Lwią Ziemią,na wojny ruszał w inne regiony,lub wogóle ich nie prawił,marzył o pokojowych stosunkach,co nie było specjalnie możliwe,patrząc na żyzne ziemię,obfite w dorodną zwierzynę-które mieściły się na Lwiej Ziemi.
Pokój-przebiegło teraz przez myśli brązowej,-teraz to niemożliwe.
Mimo iż Uru była lwicą o dobrym sercu,wiedziała,że nie da drugiej szansy stadu wyrzutków.CO prawda,wyszła za Ahadiego,któremu w pełni zaufała,ale to było co innego-broniła,-Teraz najważniejsze było to,żeby wygrać.

Zwaliła z siebie srebną lwice,stając z nią twarzą w twarz.Przyjrzała jej się.Rysy twarzy,były charakterystyczne dla wyrzutków,nos tym bardziej.Oczy płonęły nienawiścią.Uru warknęła głośno i skoczyła na lwicę.Tarzały się chwilę,po czym doskoczyły do siebie z pazurami.Brązowej przyszło na myśl,czemu nigdy nie przejmowała się walką? Co prawda,gdy nosiła jeszcze tytuł księżniczki,uczyła się walczyć u najlepszych lwów i lwic walczących.Nie przywiązywała do tego jednak wielkiej wagi,czego teraz żałowała.Złoziemka powaliła ją na ziemię i ugryzła dziko w tylną łapę,co spowodowało wielki ból u Uru.Brązowa lwica zacisnęła zęby,w by nie wydobyć z siebie krzyku.Córka Asali,kopnęła lwicę w brzuch,odzucając ją do tyłu.Skoczyła na równe łapy,po raz kolejny wskakując na lwicę.Uderzyła ją z całej siły,a złoziemka tylko burknęła coś pod nosem i skulona,pobiegła dalej.W Uru paliło się.Walczyć trzeba! O swoją ziemię! Z tą myślą,rzuciła się w tłum,zatapiając się w kolejnym pojedynku.
Ahadi i Uru,spotkali się w połowie,wokół walczących.Przeczupnęli,mierząc się uważnie.W obu oczach,dało się zobaczyć niepokój.Uru sapnęła,po czym szepnęła na ucho męża:
-Przegrywamy Ahadi
Lew smutno kiwnął głową,po czym z szerokim szeptem wypowiedział:
-Grunt to się nie poddawać
Wybił sie  w górę i wylądował na plecach lwicy o węglowym futrze.Z łatwością ją pokonał i skoczył za następną.W oczach Uru zaiskrzył także podziw,który zawsze miała do złotego.Ich pierwsze spotkanie,było dla Uru dużą dawką emocji,nie zapomniała żadnego wydarzenia.Westchnęła jeszcze tylko,po czym podobnie jak Ahadi,rzuciła się na następną lwicę.Z nowymi siłami,powaliła ją na ziemię.Lwica syknęła,po czym wystraszona odbiegła.Uru prychnęła w myślach.Było łatwo,-pomyślała.

Poczuła,za sobą ciepły oddech.Jej łapy dżały,że zmęczanie,z ciągnącej się jakby w nieskączoność bitwy.Warknęła więc tylko ostrzegawczo,a postać za nią,jakby drgnęła.Poczuła,jak lwica,kładzie na niej pazury i przejeżdza nimi po jej plecach.Uru warknęła ponownie,odwracając się.Zmroziło ją.Za nią stała czarna lwica.Dobrze jej znana.Uru nie zdołała wydobyć z siebie żadnych słów.Warknęła groźnie,podobnie jak lwica.Przed nią stała Digia.

Hej! Kolejny rozdział został wzucony akurat na czas.Mam nadzieję,że zdołałam dobrze opisać bitwę (nigdy nie byłam zbyt dobra,w opisywaniu walki,chyba..),starałam się by były jakieś emocje.Mam nadzieję,że rozdział się spodobał.Następny...mhm,w grudniu,chyba,że napiszę wcześniej.Na pewno będzie się działo,zwłaszcza po tym,co właśnie się wydarzyło.
1.Czy lwioziemcy pokonają złoziemców?
2.Digia powróciła,co o tym myślicie? Co planuję?
3.Wybaczycie,że trochę krótki?
W zakładce z bohaterami,zaszły kolejne zmiany.
A teraz,ważny komunikat:W tą niedziele "12 listopada",będą..urodziny bloga!
Pozdrawiam!