niedziela, 9 grudnia 2018

#40 „Oddaje ci tron"

Te kilka tygodni po śmierci Ahadi'ego, należały do jednych z najsmutniejszych, a żałoba rozprzestrzeniła się po całej Lwiej Ziemi. Uru i Mufasa długo smucili się, oboje pamiętając wspaniałego króla.  Rafiki musiał jednak w prost powiedzieć królowej, że powinna wziąść się w garść, bo ma całe stado. Uru wzięła sobie słowa szamana do serca i była mu ogromnie za nie wdzięczna.
Uru, zasiadła na tronie jako samodzielna królowa i od razu zaczęła od opieki nad stadem, a pózniej resztą mieszkańców Kręgu Życia. Nie brakowało zwierzyny, wody były czyste, nie zdarzały się konflikty.
Gdy sąsiadujące ziemię usłyszały o samodzielności lwicy na tronie, władcy Rajskiej Ziemi nie mogli się powstrzymać przed wyprawą. Uru przyjęła ich ciepło , a ich sojusz wzmocnił się.Lwica, spokojnie spała każdej nocy, ale dniem łagodząc konflikty zwierząt,  pracowała ciężko.

Uru była naprawdę wspaniałą lwicą i wiele zrobiła jak na razie dla swojego królestwa. Miesiące mijały jednak szybko, a lwica wiedziała ze spokojem , że nadszedł czas przekazać koronę. Nie była już taka młoda, chodz dalej sprawna ruchowo i umysłowo. Obserwując jednak z ukrycia swojego syna, razem z Sarabi, wiedziała, że para ta może spodziewać się w nie długim czasie potomstwa-byli dorośli, a królestwo musiało wydłużyć linię.
Ten dzień nadszedł wielkimi krokami.

Sarabi spała spokojnie obok wejścia do jaskini, gdy obudziła ją gwałtownie Sarafina. Sarabi niby przywykła do takich pobudek, ale mimo wszystko z żalem ruszyła za lwicą. Kątem oka zauważyła Królową Uru, która siedząc u szczytu Lwiej Skały, wpatrywała się w swoje królestwo.
Sarabi za Sarafiną zeszła z Lwiej Skały, by ruszyć w stronę wodopoju, który o tej porze był pusty. Nie zbliżyły się jednak do chłodnej wody, a zajęły miejsca obok na płaskiej drużce. Sarabi położyła się na skale, a Sarafina wcześniej wkładając za jej ucho błękitny kwiat, usiadła wprost do niej, by spoglądać w jasne oczy przyjaciółki.
-O czym chciałaś porozmawiać?-spytała Sarabi
-Wiesz...-wierciła łapą w ziemi,-Chce spędzać z tobą jak najwięcej czasu, nim nadejdzie Ten Dzień.
-Jaki ten?-zachichotała jasna lwica
-Nie oszukujmy się Sarabi. Jesteś partnerką samego następcy tronu. Z nim ,to ty będziesz także królową. A wtedy nadejdą obowiązki. Nie będziesz miała dla mnie czasu, a jesteś moją jedyną i najlepszą przyjaciółką.
Sarabi znieruchomiała na chwilę. Następnie lwica beżowa uśmiechnęła się. Zeskoczyła z płaskiej skały, by usiąść obok przyjaciółki.
-Sarafina, masz rację-jesteśmy przyjaciółkami. To nie zniknie tak szybko, a ja nigdy cię nie zostawię. Nie wiem, czy będę dobrą królową, pewnie będę miała wtedy wiele obowiązków, ale zawsze znajdę dla ciebie czas, bo potrzebuję cię.
-Dziękuję, Sabby. Jesteś najlepsza.
Obie się przytuliły, lekko muskając nosami.
-Muszę jeszcze ci coś powiedzieć.-w oczach Sarafiny błysnęło uczucie.Nagle nabrała kolorów.-Spotykam się z Jasirim.
Sarabi uśmiechnęła się szerzej.
-To cudownie!... ale, czy Taka wie?
-Taka? On mi nigdy nie poświęcał uwagi i czasu, to było zbyt przelotne by się udało. Natomiast Jasiri się stara i widzę ,że naprawdę mnie kocha, a ja jego.
-Oh, Saffy, nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa,-powiedziała spokojnie Sarabi, chodz nie musiała, bo Sarafina sama wiedziała, że obie są w tej chwili najszczęśliwsze.

Zira , która ukryta w cieniu drzewa, spoglądała na koleżanki, teraz uśmiechnęła się szyderczo. W zimnych oczach błysnął ogień. Taka informacja mogła zawyżyć ją w oczach brązowego księcia. Taka się wścieknie. Zira powoli wstała i nie czekając, ruszyła w stronę Lwiej Skały.

Chodz Zira szukała bardzo długo, nigdy nie było śladu po księciu, który teraz z ukryty w ciemnej jaskini na Lwiej Skale, gdzie nikt nie zaglądał, bawił się przerażoną szarą myszką.
-To ja powinienem  być królem. Ja?! Co takiego dobrego jest w Mufasie, phi.. będzie taki sam jak ojciec, beznadziejny! Zrujnuję Lwią Ziemię! Dlaczego matka nie zmieni następcy... Ja powinienem być królem, jestem najlepszy. PRAWDA?!- syknął, wypuszczając z łapy mysz, która przerażona czmychnęła do pobliskiej szczeliny , by się ukryć. Wściekły książę, wstał z miejsca. Skaza. Jesteś Skazą.
Opuścił jaskinię, nie zamierzając się nawet zatrzymać.
Właśnie wtedy zauważyła go Zira.
-Taka! Nie uwierzysz!
-Pózniej
-Gdzie idziesz? Poczekaj!-krzyczała za nim, pędząc w jego stronę. Lew nie zwolnił jednak tempa. -Sarafina jest z Jasirim rozumiesz?
-A co mnie to obchodzi? Mam poważniejsze zmartwienia,-odwrócił się do niej wściekły. Zira nie skuliła się jednak od jego spojrzenia, a stała prosto, wpatrując się w niego stalowo.
-Powinnieneś. Bo chyba ci na niej zależało.
-Mi zależy tylko na jednym , Zira. I właśnie teraz próbują mi to odebrać.-i nie czekając ruszył dalej przed siebie.Zira fuknęła pod nosem, ale nie chcąc kontynuować, rozdzieliła się z nim, by dołączyć do przyjaciółek.
***
-Sarabi ,poczekaj!
Lwica zatrzymała się nagle, nie przekraczając progu jaskini. Sarafina uśmiechnęła się do niej lekko, ale nie chcąc brać udziału w tej rozmowie, odwróciła się, skłoniła i odeszła. Sarabi zastanawiała się, czy zamierza zapolować z innymi lwicami, czy może spotkać się z ukochanym.
Beżowa lwica odwróciła się, by spotkać w cztery oczy z Uru. Królowa uśmiechnęła się do niej ciepło, jak matka do własnego lwiątka.
-Mój syn zostanie królem, a ty w dzień waszego ślubu królową u jego boku,-powiedziała spokojnie,-ja dżałam z radości na myśl o ślubie z moim ukochanym, a ty?
-Też. Bardzo kocham Mufasę,-przełknęła ślinę, lekko zestresowana tą rozmową Sarabi. Uru ułożyła jej ogon na ramieniu.
-Ślub odbędzie się drugiego dnia panowania przez Mufasę. Powiedz mi, co dalej zamierzacie?
-Królowo..
-Mów mi Uru.
Sarabi uśmiechnęła się z lekkością i już miała coś powiedzieć, gdy zobaczyła idącego w ich stronę Mufasę. Skłoniła się więc tylko z szacunkiem i zostawiła Uru z synem.
-Mamo...
-Synu,-Uru pocałowała Mufasę w policzek, a ten odpowiedział jej ciepłym uśmiechem,-Cieszysz się, czy denerwujesz?
-Szczerze? Nie wiem, czy tej nocy zasnę spokojnie. Niby wiedziałem, że kiedyś tron będzie należał do mnie, ale nie sądziłem, że tak szybko.
Dodał:
-Martwię się też Taką. Nie rozmawia ze mną od czasu gdy się dowiedział.Jest tak zły, że mógłby mnie zaatakować pazurami.
-Nie martw się. Będzie dobrze. Porozmawiam z nim.
-Boję się, że to nie wystarczy,-westchnął syn,-Nie wiem, co się dzieję, ale boję się, że tak jak zza nastolatka, on mnie nienawidzi i będzie chciał zaszkodzić.
-Taka ma ciężki charakter, ale to dobry lew. Niech zostanie w stadzie, a mogę ci zagwarantować, że tak jak ja ,będzie dla ciebie wsparciem.
Mufasa kiwnął głową. Przytulił się do matki z miłością. Uru odpowiedziała mu wdzięcznym uśmiechem.
-Dam sobie radę?
-Oddaje ci tron,-zachichotała Uru i odsunęła się, by spojrzeć na złotego lwa, w których oczach widziała pewność,-Nie życie. Zawsze będę by cię wspierać.
Uru i Ahadi uczyli Mufasę. Czasem on, czasem ona, a po jego śmierci tylko ona. W każdym przypadku, książę chłonął szybko naukę, miał własne zdanie i bardzo się starał. Po tylu lekcjach, był zdecydowanie gotowy, na to co miało nastąpić z rana następnego dnia.
***
Mufasa obudził się czując nowe siły. Wstał prędko, by umyć się uważnie, jeszcze przed pełnym wschodem słońca. Nie tylko on z resztą wstał. Zauważył, że Taka również nie spał, bo jego legowisko było puste , ale po samym lwie nie było śladu. Mufasa westchnął i nie czekając wspiął się na sam szczyt Lwiej Skały. Zwierzęta powoli budziły się do życie, żeby wkrótce zebrać się pod Lwią Skałą na koronację.

Mufasa usiadł, przyglądając się w milczeniu horyzontowi.Książę wiedział, że kiedyś to będzie jego, ale nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko.Mimo wszystko, a był to strach i niedowierzanie, złoty odczuwał także radość niezależności. Cała odpowiedzialność stada miała paść na jego barki, również z nowymi przywilejami. Zamknął oczy, wsłuchując się w szum wiatru, a pierwsze promienie wschodzącego słońca, dopadły go.
Uru także więc wstała, ale nie zajęła miejsca obok syna. Przyglądała mu się tylko z dumą, rozpamiętując chwilę, gdy był on zaledwie lwiątkiem. Czy wychowała swoje dzieci dobrze? Według Uru, zrobiła wszystko co mogła by przygotować ich do przyszłej roli w Kręgu Życia , gdzie każdy był potrzebny.

-Witaj , moja pani!-Zuzu zleciała prosto pod brązowe łapy lwicy, garniąc tym samym uwagę Mufasy, który tylko się uśmiechnął i zaraz zniknął. Uru spojrzała na majordamuskę z przyjaznią.
-Nie musisz już mnie tak nazywać, za chwilę będziesz miała nowego króla.
-Zawsze będziesz dla mnie ważna, królowo. Nie zapominaj , że znam cię od dziecka,-powiedziała spokojnie Zuzu,-Z resztą, ja też powinnam już przejść na emeryturę. Mój syn, Zazu, jest dość duży, by przejąć moje obowiązki.
-Służyłaś wiernie Lwiej Ziemi, Zuzu. Zasługujesz na ten odpoczynek,-powiedziała z lekkim uśmiechem Uru, chodz żal byłoby jej nawet pomyśleć o tym, że ta wygadana majordamuska, mogłaby opuścić na zawsze to miejsce. Gdyby mogła, na pewno zatrzymałaby ptaszynę chodzby do rozmów, ale ten wybór nie należał do niej.-Mimo wszystko, będę tęsknić.
-Ja także,-szepnęła Zuzu i nie długo pózniej wzbiła się w niebo, by powiadomić wszystkie zwierzęta o ceremonii.
Sarabi trochę zestresowana, dreptała po jaskini, natomiast Mufasa musiał schłodzić się nad wodopojem. Taka zachował spokój na zewnątrz, ale w środku cały trząsł się z wściekłości i bezradności.
Gdy brązowy znalazł się na Lwiej Skale, przybrał sztuczny uśmiech.

Zwierzęta powoli gromadziły się pod potężną skałą. Te mniejsze na początku. Znalezć się mieli tu wszyscy mieszkańcy wiecznej sawanny; zebry,antylopy,słonie,nosorożce,ptaki,góralki,krokodyle i wiele więcej...  Zuzu nawoływała zwierzęta, obkrążając teren. Lwice z zadowoleniem czyściły swoje sierści , byle wyglądać jak najlepiej. Większość nastolatek, wpinała też w uszy kwiaty, byle przypodobać się księciu. Bo kto wie-może zmieni zdanie co do partnerki.
Z Rajskiej Ziemi przybył doradca, podobnie jak z innych ziem leżących daleko. I wszyscy z niecierpliwością obserwowali ceremonię, by ją pózniej opisać swoim władcom.

Uru, piękna jak zawsze promieniała ulgą, a jej futro mieniło się w świetle słońca. Wydała się nagle młodsza. Wypatrywała szamana.
Rafiki przybył niewiele czasu po tym, jak wszystkie zwierzęta znalazły się pod Lwią Skałą.Mandryl od razu przytulił Uru na powitanie.
-Jesteś gotowa?
-Tak.
Jej syn, Mufasa, nie doczeka tego co ona. Uru i Ahadi zajęli otóż tron zaraz po śmierci jej ojca. Mufasa będzie mógł jeszcze cieszyć się radami swej matki.
Lwia Ziemia jak wiele pokoleń innych ziem, miała swoje tradycje najbogatsze. I taką właśnie były ceremonie: gdy rodzili się członkowie królewskiej rodziny i gdy stawali się władcami. Były także ceremonie ślubne ,czy śmierci. Wiara w Krąg Życia ,czy oglądanie gwiazd. Może właśnie dlatego, że Lwia Ziemia nie bała się być sobą, byli najpotężniejszym lwim królestwem wszystkich sawann, zbierającym wiele zazdrosnych spojrzeń.

Mufasa wyszedł z jaskini i niepewnym wzrokiem, wpatrywał się w matkę, która już kroczyła pewnym krokiem w stronę samego szczytu. Stanęła na nim wyprostowana i pełna wdzięku, ostatni raz wpatrując się w horyzont z jej szczytu, a także jako jego królowa. Następnie zaryczała potężnie. Zwierzęta ,chodz nie musiały, pokłoniły się, by następnie podnieść głowy na widok starszego księcia. Mufasa zajął miejsce obok matki, która szybko przejechała ogonem po jego boku i z uśmiechem zeszła ze szczytu. Nie widziała jednak pełnego smutku spojrzenia młodszego syna, który zamknął oczy w chwili, gdy jego brat dumnie zaryczał.
Zwierzęta zgromadzone na dole skały zaczęły wiwatować, a lwice zaryczały ze swoim nowym królem, uznając jego władzę.
Sarabi wyrwała się z tłumu mieszkanek, by stanąć u boku Mufasy, trochę nieśmiało wspinając się pod górę. Nie była jeszcze królową, ale chciała dodać mu otuchy. Książę... a właściwie Król , uśmiechnął się do niej i pozwolił, by razem z nim zaryczała.
Wydawało się wtedy królowi Mufasie, jednemu z tych najbardziej sprawiedliwych, że wraz z nim, ryczą także jego przodkowie.

***
Noc rozpoczęła się równie szybko, jak rozpoczął się dzień.Po głośnej  imprezie na Lwiej Skale, wszyscy położyli się dość wcześnie do snu.
Uru, wymknęła się z jaskini, by chodząc po polanie rozmyślać. 
"Nie martw się,Taka,zawsze będziesz moim braciszkiem"  "Ale już nie księciem" "Mufaso,byłeś taki dzielny tam na górze, już widzę w tobie idealnego przyszłego króla" "Tako, czy coś nie tak?" "Oczywiście!" 
Myśli kotłowały w niej jak szalone, by ustąpić następnie łagodnie, gdy zanurzyła się w chłodnej tafli wody. Nie wyszła z niej jednak, a pozwoliła się porwać małemu nurtowi. Zmrużonymi ze zmęczenia oczami, lwica spojrzała na niebo. Gwiazdy migotały przepięknie. Niektóre świeciły jaśniej, inne słabiej, ale Uru wiedziała, że to nie miało związek z rodziną królewską. To świadczyło tylko o tym jakie było serce danego stworzenia.Czy jego życie było godne z tym co słuszne, czy też zgubił swoją drogę, by do niej nie powrócić. Uru westchnęła.Nawet nie zauważyła, kiedy ta bezchmurna noc minęła na tyle szybko, by nowy dzień wstał na przepięknym krajobrazie.


Cześć! Ten rozdział pisałam dwa dni,oraz jest on ostatnim w tym roku.Myślę jednak ,że jest dosyć ciekawy, bo oto właśnie na tronie Lwiej Ziemi  zasiada kolejny władca. Rozdział dedykuję Kosiarz-01 
Pozdrawiam was bardzo cieplutko i życzę wam udanego kolejnego dnia! Pamiętajcie, że nie długo święta! :) 
1.Jakim królem będzie Mufasa?
2.Czy Taka przestanie zazdrościć bratu?
3.Co może wydarzyć się dalej? 
To jest już rozdział 40!! <3