poniedziałek, 18 września 2017

#22 Wyprawa Taki

Taka ziewnął,po czym przeciągnął się leniwie.Rozejrzał się po jaskini.Stado pochłonięte było we śnie.Książe miał na chwile ochotę,wszystkich brutalnie obudzić,jak często robił to swojemu bratu,ale się powtrzymał,przypominając sobie,że Ahadi był wczoraj na wieczornym patrolu i napewno nie spodobałoby mu się,gdyby go ktoś obudził.Taka był jednak zirytowany tym,że znowu będzie musiał czekać na śniadanie.Nie mógł jednak sam zapolować.Nie to że nieumiał,bo wręcz przeciwnie,chodziło bardziej o to,że uważał że to zadanie lwic.Położył się więc z powrotem,mając nadzieję,że zaśnie.
Kiedy zdał sobie sprawę z tego,że sen go nie poniesie,wstał i powolnym krokiem,wyszedł z jaskini.Od razu,kiedy przekroczył jej próg,wiatr poczochrał mu futro.Uśmiechnął się szyderczo.Zapowiada się na deszcz pomyślał,po czym poprawił swoją już zmieżwioną czarną grzywkę.
Westchnął z zadowoleniem,kierując się na sam szczyt Lwiej Skały.Droga jednak zdawała mu się dłużyć.Żadko bywał na szczycie.Większość dnia,spędzał włucząc się po sawannie,lub bawiąc się nad wodopojem z przyjaciółmi i bratem.Właśnie,Mufasa.Taka był pewien,że dalej kocha brata,był w końcu jego najlepszym przyjacielem.Był jednak zły,że nigdy nie sprzeciwił się ojcu,kiedy ten nie zamierzał go nigdzie zabrać (na lekcje,na których mógł być tylko ten,który obejmie tron.Taka tego nie rozumiał) albo,że nigdy mu nie przeszkadza to,że on sam musi pozostawać w jego cieniu.Wydawało mu się nawet,że ten się z tego cieszy.Na myśl o tym,brązowy lewek,warknął cicho pod nosem.Akurat w tym momencie,znalazł się na samym szczycie.Od razu westchnął z zachwytu.Piękno Lwiej Ziemi,zawsze go zaskakiwało i chciał,zachować ten widok na dłużej.Usiadł i dalej wpatrywał się w choryzont.Słońce,zajęło już swoje miejsce na niebie,więc sawanna się przebudziła do życia.Widział w oddali,biegające zebry i antylopy.Pijące wodę z wodopoju słonie,latające ponad drzewa ptaki.Poczuł dumę,że jest księciem tego królestwa.Po chwili jednak,pokręcił przecznie głową i dumnie wyprostował pierś,którą skropiło słońce.Nie byle książe,sam następca tronu!-przeleciało mu na chwile przez głowę,po czym zwiesił smętnie łeb,-Gdyby tylko to była prawda
Wstał,po czym powolnym krokiem,kierował się w stronę jaskini.
To ja nim powinienem być! Najbardziej na to zasłużyłem..

-Taka?
Z jaskini wychyliła się sylwetka brązowej lwicy.Uśmiechnęła się czule do syna,po czym polizała go po łebku.
Taka spojrzał do jaskini.Lwice już dawno ją opuściły,więc miał pewność,że niedługo wrócą z jakąś antylopą,zebrą czy nawet hipciem.Oblizał pyszczek na samą myśl,o pysznym,delikatnym mięsie.Uru uniosła jedną brew do góry.
-Ktoś tu jest głodny jak widzę
-No może trochę,-przyznał brązowy,-jak muszę tyle czekać na jedzenie,to chyba jasne!
-Nie każdy wstaje wcześnie,-odparła Uru
-Powinni,-powiedział pewnie brązowy,-gdybym ja był królem,panowała by zasada,wczesnego wstawania..
-Ciekawe,czy sam król,by to robił z chęciom,-sprecyzowała Uru
Taka burknął coś tylko i ponownie,przeniusł swój wzrok do jaskini.Ahadi spał smacznie na podwyżu i nawet nie śmiał się obudzić.Nawet wtedy,kiedy lwioziemki wróciły  z trzema antylopami.Widać,łowy były udane.Mufasa,od razu podskoczył do posiłku i po chwili,zanurzył kiełki w mięsie antylopy.
Uru uśmiechnęła się szerzej w stronę młodszego syna
-Chodź,coś zjemy..-Taka przytaknął na słowa matki i już miał iść do jaskini,lecz Uru zagrodziła mu drogę.Spojrzał na nią zaciekawiony,-A tak na przyszłość,kochany syneczku,sam możesz coś upolować
Córka Mohatu,po tej wypowiedzi,weszła pewnym krokiem do jaskini i od razu,zabrała się za posiłek.Taka ruszył w ślad za matką.
***
-To możemy iść nad wodopój do przyjaciół?-spytała Sarafina,wpatrując się w łagodne oczy matki.Ambrozja,spojrzała na obie córki,po czym kiwnęła głową.Sarafina od razu,wyszczeliła z jaskini,natomiast Siri,poszła za nią wolniejszym krokiem.Pierwszy raz,miała spotkać przyjaciół swojej siostry i nie ukrywała,że była ich strasznie ciekawa.Znała narazie tylko Sarabi,która często przychodziła do jej siostry w odwiedziny.Uśmiechnęła się więc,kiedy dostrzegła ją na choryzoncie.Nie tylko ona.Sarafina zerwała się prętko i pobiegła,na spotkanie z przyjaciółką.Lwiczki padły sobie w ramiona,że śmiechem.
-Widzę,że jesteście wcześnie,-powiedziała Sarabi,-idziemy? Chłopaki już pewnie na nas czekają!
-I Zira pewnie też,-burknęła Sarafina
-Nie przesadzaj,nie jest taka zła..
-Chyba dla ciebie,Sabby,-przewróciła oczami kremowa,-dobra,chodźcie już!
-Tak,-przytaknęła Siri,-kto ostatni ten jest zdechłym słoniem!
Lwiczki puściły się biegiem przed siebie.Każda chciała być pierwsza nad wodopojem.W końcu,zatrzymały się zdyszane,od razu podchodząc do wodopoju.Napiły się szybko,po czym usiadły na pobliskich kamieniach,czekając na resztę paczki.
-Wygrałam,-uśmiechnęła się szyderczo Siri
*
Mufasa,Taka i Zira,dotarli troszkę później.Od razu,podeszli do lwiczek.
-Co tak późno?-spytała Sarafina
-Sprawy rodzinne,-burknęła Zira
-I kilka innych,-zaśmiał się Muffasa półgłosem,-to co,bawimy się?
-Pewnie,ale chciałabym najpierw przedstawić wam moją siostrę Siri,-powiedziała Sarafina,po czym wskazała łapą na kremową lwiczkę.Siri zmrużyła lekko niebieskie oczy,uśmiechając się wesoło.
-Miło mi
-Nam także,-powiedział Mufasa,-miło,że krąg przyjaciół się powiększa
-Dokładnie,-przyznała Sarabi
-Może dość już tego gadu gadu,bawimy się,czy nie?-zapytał Taka
-Niech już ci będzie,-przewróciła oczami Zira,-co powiecie na berka?
-Może lepiej chowanego?-zaproponowała Sarabi
-Dobra,niech będzie,-przytaknęła Sarafina,-ja liczę!
Lwiątka od razu,wczuły się w klimat i po kilku minutach,już bawili się radośnie,co i rusz się zmieniając.

Taka ułożył się na kamieniu.Miał dość już wciąż powtarzającej się zabawy w chowanego,zapasy czy berka.Rozejrzał się wokół.Lwiątka bawiły się dalej w berka,nie zwracając na niego uwagi.No,może tylko jedna lwiczka wpatrywała się w niego,wkońcu podchodząc.
-Hej,czemu się nie bawisz?-spytała Zira
-E,nie chce,-burknął,-wolę się przejść,idziesz?
Na odpowiedź nie musiał długo czekać.Po chwili,oba lwiątka oddaliły się znacząco.W końcu,pędzelki dwóch ogonów,zniknęły na horyzoncie.Szli dziarsko przed siebie i dopiero w połowie,Zira zatrzymała się.
-Nie powimy im,że idziemy?
-Po co? Będzie zabawnie!,-odparł Taka,nawet się nie zatrzymując.Ciemnokremowa,pobiegła szybko,by go dogonić.

Zwierzęta ciekawie im się przyglądały,kiedy dwa beztroskie lwiątka,przeskakiwały przez trawę.Szli w nieznanym sobie kierunku,ale i tak głodni wrażeń.Śmiali się od czasu do czasu,a wiatr powiewał ich futrami,lekko je przy tym muskając.
W końcu Taka się zatrzymał i z wrażenia wydobył z siebie ciche "wow".Zira także się zatrzymała,spoglądając w to samo miejsce.Nie było jej jednak do uśmiechu.
-To jest Cmentarzysko Słoni!
-Tak,-przytaknął Taka,-już tu kiedyś byłem,mieszkają tu hieny
-Ojej...-tylko tyle z siebie zdążyła wydusić,zanim jej przyjaciel,zaczął schodzić ze zbocza,-co ty wyprawiasz?!
-Nie widać? Idę!
-Przecież mówiłeś,że są tam hieny!-oburzyła się Zira,także schodząc,by go dogonić
-Nie będę się przecież bał tych kłaków futra.
Kiedy ich łapki dotknęły suchych kości,zamiast ziemi,obruszyli się z niesmakiem.Żadko jadali kości i napewno,nie dla przyjemności.Ruszyli jednak przed siebie,próbując niepotykać się o nie.Zirze podobała się pewna postawa przyjaciela,który tak naprawdę,także odczuwał strach.Ukrywał go jednak dobrze,jak to zawsze.W końcu,zatrzymał się przed czastą słoniową.Zaczął węszyć i po chwili z sadysfakcją stwierdził,że zna ten zapach.
-Hieny,-odparł obojętnie,kiedy lwiczka stanęła u jego boku i także zaczęła wąchać.Kiedy usłysząła o co chodzi,nie kryła ciekawości,nie strachu,jak to każdy by zareagował.Tace to zainponowało.

Hieny zaśmiały się,a ich śmiech przeszedł przez cmentarzysto głośnym rytmem.Taka stwierdził jednak,że nie brzmią na tyle strasznie,więc ruszył przed siebie,ciągnąć za sobą przyjaciółkę.
-Nawet na chwile się nie boisz?
-Czego niby miałbym..-nie dokończył,bo pojawiła się przed nimi trójka hien.
-Między innymi nas,-syknęła jedna z nich
Zira wystawiła już pazury,gotowa jakby co do skoku,Taka stał jednak nieugięty.Hieny,nie były takie straszne,jak te na które natknął się wraz z bratem.Były to jeszcze szczeniaki.Nie mógł więc stłumić śmiechu,za co spiorunowały go wzrokami.
-Z czego się śmiejesz,co?-syknęła jedna
-Z was!-odparł tłumiąć śmiech Taka,-nie ma się czego bać..nie takich futrzaków!
-Uważaj bo sobie nagrabisz,-burknęła jedna.Wyglądała na przywódczę grupy.
-Shanzi wyluzuj już,-westchnął,-nie widzisz,że koleś jest nawet spoko
-He,nawet,-powiedział z sadysfakcją brązowy lwiak,-wy to kto?
-Jestem Shanzi,-przedstawiła się,-a to Banzai i Ed
Hiena zwana Edem,zaśmiała się,lecz nic nie powiedziała.
-Niemowa jedna,-burknął Banzai,-koleś,a ty jak się zwiesz
-Taka zmywajmy się z tąt,-szepnęła mu na ucho Zira
Lwiak nie posłuchał jednak i bardziej się wyprostował
-Książe Taka z Lwiej Ziemi
Hieny wybuchły donośnym śmiechem.Książę więc ryknął,a właściwie pisnął,bo rykiem nie dało się tego nazwać.
-Już się boimi,-zaśmiała się Shanzi,-soreczka książątko,ale czego tutaj szukasz?
-Może by tak...sam nie wiem czego,-powiedział szczerze lwiak
***
-Jak mogłeś z nimi gadać?-spytała Zira,gdy wracali już z Cmentarzyska.Syn Uru,przegadał z nimi naprawdę sporo czasu,co sprawiło,że ona sama,nie mogła nic powiedzieć.Była zła na przyjaciela,po trochu.Bardziej była zaciekawiona.Taka tylko wzruszył ramionami.
-Mam chociaż kumpli,kto wie,może mi się kiedyś przydadzą..
-Eh,miejmy nadzieję,że nikt się nie dowie,-powiedziała Zira,gdy doszli już pod Lwią Skałę,-do zobaczenia!
-Pa!
Lwiątka rozeszły się szybko,lecz brązowy lewek,zamiast wracać na Lwią Skałę,spowrotem pognał na sawanne.Nie miał ochoty spać,nie po tym,co go dzisiaj spotkało.Rozmawiając z hienami,czuł dominację nad nimi,coś..czego tutaj nie miał.Rozumiał też je doskonale.Wyrzutki..eh,czasem czuł się tak samo.
Otrzepał z siebie te myśli,kiedy dotarł do wodopoju.Napił się szybko,po czym zajął wygodnie miejsce na trawie.Gwiazdy już dawno zdobiły niebo.Czy Duchy Przodków,mają już zaplonowaną jego przyszłość.

Uru,siedziała na kamieniu,daleko od Lwiej Skały,wpatrując się w grających owocem baobabu lewki.Byli w wieku tym samym co jej synowie.Lwiaki odbijały do siebie owocem,zgodnie w jednym rytmie.Uru myślała,czy jej synowie,także by pokochali ten sport.Przypomniała sobie nawet,jak uczyła się jego wraz z bratem.Odbijali sobie wówczas do siebie piłkę,zawsze..no,nie powiedziałaby że w zgodzie.Zaśmiała się cicho na te wspomnienia.Teraz,wiele by zrobiła,żeby do nich wrócić.Dzieciństwo,było wspaniałym,chodź trochę smutnym okresem.Jednak teraz,gdy była na tyle dorosła,by sama o sobie decydować,była królową Lwiej Ziemi,żadko znajdywała czas dla siebie.Trzeba to zmienić!-pomyślała wesoło,puszczając się biegiem w stronę Lwiej Skały.Miała nadzieję,że Ahadi podzieli jej entuzjazm.
Kiedy dotarła do Lwiej Skały,ucieszyła się na widok lwa,końcącego posiłek.Rozejrzała się jednak po jaskini,szukając synów.Książęta spali na podwyżu,wtuleni w siebie,a ten widok,wzruszył Uru.Od ostatniego czasu,spali osobno,więc było to coś dla niej..zwalającego przesąd,że staną się sobie obcy.
Podeszła do złotego lwa,który właśnie przestał jeść posiłek.Wtuliła się w jego grzywę.
-Wszystko dobrze,kochanie?-spytał Ahadi
-Nie zabardzo,-uśmiechnęła się lekko w jego stronę,-brakuję mi..tych dawnym czasów
-To już przeszłość,poza tym,teraz jest lepiej,czyż nie?
-Może masz rację,-powiedziała,-ale i tak ruszaj się,pora pospacerować
Czuż poradzić,złoty lew wstał i wolnym krokiem,ruszył za swoją partnerką.
---------------------------------------------------------------------
Hej! No to mamy rozdział 22.Mam nadzieję,że wam się spodobał,chodź trochę.Starałam się,lecz wiem..że,nie zabardzo mi poszło.Następny rozdział w Październiku.Jak zauważyliście,zbliżają się pomału wydarzenia,które łącą łabułę pokolenia trzeciego (czyli Taki,Mufasy itd).Ponieważ był już rozdział poświęcony tylko Themie i tylko Tace,powinnien być jeszcze Mufasie,ale..to z czasem.Zbliżamy się do urodzin bloga! Co jest...niesamowite! Mam nadzieję,że blog będę prowadziła,jak najdłużej i że zostaniecie że mną c:
Co się dalej wydarzy? Podejrzewacie już coś?
Pozdrawiam ^^
Ps:prawie bym zapomniała.Przeglądajac DeviantArta,znalazłam ten rysunek:
Przedstawia Uru na malunku,co jest...piękne! Co o nim myślicie?