poniedziałek, 13 lutego 2017

#9 Jej zielone oczy

Wydaję się jakby sawanna śpiewała.Słońce pomału wchodzi na bezchmurne niebo,ptaki zaczynają śpiewać.Trawa od czasu do czasu,zostaje podeptana przez zwierzęta.Zebry,antylopy,słonie i wiele innych ssaków,zmierza właśnie ku Lwiej Skale.Z daleka można zobaczyć dumną sylwetkę lwa.Nawet najmłodsi mieszkańcy sawanny,zajmują pod nią miejsce.Patrzą niepewnie w górę i czekają na ceremonię.Przesuwają się,kiedy już stary szaman,pragnie wejść po kamiennych schodach.Pierwszym gestem jaki wykonał,po wejściu na piękną skałę,było przywitanie się z królem.Ahadi uśmiechnął się do mandryla i głową wskazał koniec jaskini.Sam natomiast wrócił do oglądania królestwa.Małpę to trochę zirytowało,ale zachował to dla siebie.Pewnym krokiem wszedł do wnętrza jaskini.Uśmiechnął się do brązowej lwicy.Uru odwzajemniła gest.Babu wziął jeden z owoców i namaścił czoło lwiątka.Młode w łapach lwicy kichnęło tylko i popatrzyło pytająco na szamana.Ten powiedział jakieś tajemnice słowa,po czym wziął lwiątko w ręce.Brązowa poszła za szamanem i pomogła wspiąć mu się na sam czubek.Sama natomiast usiadła u boku męża i patrzyła,jak mandryl podnosi w górę lwiątko.Ono natomiast,patrzy swoimi zielonymi oczami w świat.Ogląda piękną sawanne,skropioną w blasku poranku.
Uru tym czasem.Słyszała wiwaty zwierząt,tupanie kopyt antylop i trąbienie słoni.Wiatr zawiał lekko i poczochrał jej futro.Spojrzała w górę i zobaczyła swoich rodziców.Odwzajemniła ich uśmiech i ponownie patrzyła na ceremonie.Zwierzęta pokłoniły się.Lwiątko w łapach mandryla,zaczęło się wiercić.Prawie nie mógł jej utrzymać.Po wszystkim,oddał ją królowej a sam udał się do swojego baobabu,namalował kolejnego potomka w kręgu życia.Zwierzęta pomału zaczęły się oddalać,a lwice ruszać na polowanie.Ahadi i Uru,weszli do jaskini.Lwica ułożyła sobie w łapach lwiątko.Spojrzała na zamyśloną twarz męża.
-Coś się stało? 
-Nie,-powiedział krótko 
-Chodzi o to,że mamy córkę a nie syna? Ahadi,przecież ci tłumaczyłam,że postaramy się jeszcze o syna i to on zostanie królem,więc o co się martwisz?
-Nie chodzi mi o naszą córkę!
-Nie podnoś głosu,-zmarszczyła brwi,-idę z Themą na spacer,a ty przemyśl swoje zachowanie
Lew chciał coś powiedzieć,ale lwica już opuściła jaskinię.Westchnął tylko i wrócił do zamyśleń.

Uru szła z lwiątkiem przez sawanne.Słońce nie świeciło tak bardzo,więc była idealna pora na spacer.Mijała zręcznie krzaki i zwierzęta.Przeskakiwała przez kamienie.Udało jej się dojść do cichych skałek.Nazwa jednak się myliła,bo nie było tu cicho.Miejscu tym,małe lwiątka lubiły się bawić.Nie obyło się więc,bez krzyków radości.Brązowa uśmiechnęła się tylko i weszła na jedną ze skałek.Ułożyła córkę w łapach i zaczęła ją myć.Mała akurat lubiła kąpiele,więc się nie wyrywała.Zamknęła oczka i cieszyła się matczynym językiem.Uru przyjrzała się córce.Jej sierść była mieszaniną kolorów futra rodziców.Natomiast nos,miała różowy w kształcie nosa złoziemca.Rzadko się uśmiechała,ale kiedy to robiła...można było zobaczyć,jaka jest śliczna.Właśnie tak.Uśmiech tej lwiczki,dodawał jej niebywałej urody.Była więc ulubienicą wszystkich lwic,mimo iż żyła dopiero trzy dni.
Thema przewróciła się na drugą stronę.Rozczuliło to Uru,która po paru minutach ziewnęła przeciągle.Zamknęła swoje czerwonobrązowe oczy.Zasnąć pomogła jej myśl,że od paru dni nie widziała Digii.Miała wielką nadzieję,że lwica sobie poszła i już nie wróci.Ziewnęła ostatni raz,po czym zamknęła oczy.
***
Babu skończył swój rysunek,przyglądając się poprzedniemu.Wiedział,że wkrótce,odbędzie się kolejna prezentacja.Nie wiedział..czy się cieszyć,czy nie.Wybrał opcje pierwszą i wyszczerzył ząbki.Nagle,zawiał potężny wiatr.Większość owoców i mikstur,spadła z półek .Babu przestraszył się i na chwilę zemdlał,opętany przez duchy przodków.Kiedy się ocknął,wziął prędko kij i pobiegł w stronę Lwiej Skały.Trzeba przyznać,że nie był już młody,jednak kiedy chceba było,potrafił szybko biegać.Nie minęła godzina,a był już na Lwiej Skale.Wbiegł do groty królewskiej i zaczął budzić Ahadiego.Złoty popatrzył na niego nieprzytomnym wzrokiem.
-Co się stało,Babu?
-Królewska..córka...niebezpieczeństwo,-po czym zemdlał.Lew nie przejął się,jak sam mówił ,,starcem".Ominął go i szybko pobiegł do żony.Jednak było już za późno.

Uru
Kiedy tylko otworzyłam oczy,z przerażeniem stwierdziłam,że nie ma mojej córki.Zaczęłam mocno histeryzować.Nagle,pojawił się Ahadi.Nie musiałam nic mówić,po protu wtuliłam się w jego grzywę.Po chwili się odkleiłam,a złoty popatrzył w dół.Wpatrywał się w ślady łap.Od razu pobiegł tamtym kierunku.Stałam chwilę,wpatrzona w oddalającą się sylwetkę lwa.W końcu,pobiegłam za nim.Zgubiłam go w połowie drogi.Na szczęście,dzięki świetnemu słuchowi,odnalazłam go z łatwością.Walczył z jakąś lwicą.Po czarnej sierści,już wiedziałam kim jest.Wystawiłam pazury,gotowa do ataku.Nie było to jednak konieczne.Złoty podszedł do mnie z Themą w pysku.Przytuliłam do siebie córeczkę.
-Chodźmy do domu,-powiedział,po czym zaczął odchodzić.Przyjrzałam się lwicy,teraz..leżącej w kałuży krwi.Prychnęłam tylko i poszłam za Ahadim.Kiedy ponownie się odwróciłam,Digia stała na prostych łapach.Złoty ponownie szykował się do ataku,jednak lwicy,pełna ran zaczęła odchodzić.Zdążyłam jednak usłyszeć:
To jeszcze nie koniec!

-------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------
Rozdział dość szybko,ale nie mogłam się powstrzymać.Punkt widzenia Uru,nie udał mi się.Mam jednak nadzieję,że rozdział się podoba.
1.Podoba wam się pierworodne dziecko Uru i Ahadiego?
2.Co myślicie o zachowaniu lwa?
3.Czy Digia,jeszcze powróci?
Zapraszam do zakładki z bohaterami

Z okazji walentynek,chce wam życzyć..miłości <3 :* 


6 komentarzy:

  1. Hejka, świetny rozdział oczywiście czekam na next
    1.tak,tak i jeszcze raz tak
    2. Nwm co mam powiedzieć
    3. Oj tak

    OdpowiedzUsuń
  2. Thema wydaje się być fajna <3 już myślałam, że Digia zdąży zrobić jej coś złego, na szczęście Ahadi zdążył w porę ją uratować. Myślę, że po tym wydarzeniu król nie będzie już zainteresowany bliższą znajomością z tą lwicą.
    Pozdrawiam (i zapraszam do mnie) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No… no… Prawie spadłam z krzesła! Digia… Digia… Tyle poświęconego czasu na obmyślenie jakiegoś sensownego planu zawładnięcia światem, a tu nic. Na szczęście zjawił się Ahadi. Co do pytań: 1. Oczywiście, możne je po prostu schrupać  2. Nie wiem… Po prostu nie wiem… 3. Digia? To jest oczywiste! Taki czarny charakter miał by odejść? Pewnie przyczai się w jakiejś jaskini czekając na dogodny moment aby zaatakować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę weny i czekam na więcej! Oczywiście serdecznie zapraszam do mnie :)

      Usuń
  4. Czytanie o prezentacji młodych książąt i księżniczek na Lwiej Skale chyba nigdy mi się nie znudzi :,) Kocham tę pełną majestatu ceremonię <3 Całe szczęście, że Babu w porę zawołał Ahadiego, już się przestraszyłam, że małej się coś stanie D;
    1. Tak <3 Poza Thema to wyjątkowe imię :3
    2. Ahadiego? Myślę, że zrehabilitował się, ratując córkę.
    3. Pewnie, w końcu to jeszcze nie koniec! X3
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na Historię Nieznaną c: ~ Krävariss

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojoj... Nadrabiam zaległości. Biedna Thema... Nie podoba mi się zachowanie Ahadiego. Lubię go tylko w wersji Nardy.. Koniec zrzędzenia, papa!

    OdpowiedzUsuń