wtorek, 14 sierpnia 2018

#35 Kłopotliwa susza

Uru wybiegła z jaskini.Ciche kroki nawet nie zadudniły o ziemię,kiedy lwica z gracją wspinała się na szczyt Lwiej Skały.
Usiadła ,wpatrzona w horyzont.Ogon położyła na łapach.Uru wzięła głęboki wdech i wydech, ciesząc się z kolejnego udanego poranka.
Lwica zmrużyła lekko oczy,kiedy słońce coraz bardziej wchodziło na najwyższy punkt na niebie.
Za chwile będzie musiała wzbudzić stado.
Zauważyła Ahadi'ego, który właśnie wrócił z porannego obchodu terytorium.Lew przywitał ją skinieniem głowy,nim przysiadł obok niej.Pocałował lwicę w czoło.
-Na co patrzysz?
-Na Lwią Ziemię.Jest naprawdę piękna,-brązowa lwica znów przeniosła wzrok na horyzont, w jej oczach mignęło coś,-Tylko robi się strasznie gorąco.Chyba nadeszła pora sucha.

*
Uru miała rację -na nieszczęście.
Słońce mocno grzało i ani myślało dopuścić deszcz, by rośliny poczuły chodź odrobinę wody.Na niebie nie było często żadnych chmur.
Chodź nocami robiło się chłodniej, to i tak można było powiedzieć ,że Lwia Ziemia przypominała trochę pustynię.
Wiatr ,jeśli wiał ,to suchy i nieprzyjemny.
 
Uru zaniepokoiło ,kiedy rośliny zaczęły się kurczyć ,a niektóre zwiędły. Brązowa teraz częściej wychodziła na obchód,żeby oglądać ,co dzieję się z Lwią Ziemią.
 
Zwierzęta nie sprawiały większych problemów, do czasu, aż po upływie dwóch tygodni od początku Pory Suchej ,woda zaczęła maleć, niknąć ,aż w końcu zostały niespełna dwa zbiorniki z wodą na całej Lwiej Ziemi .Drugi jednak też miał wkrótce zniknąć.
 
Zwierzęta sawanny, od tego czasu, potrafiły bić się i kłócić o chociażby małą krople.Gryzły się do krwi, lub obrażały w okropnych słowach. Harmonia zaczęła  prysnąć.
 
Uru z niepokojem wypatrywała każdego nowego dnia.
Znów musiała zmrużyć oczy ,kiedy słońce puściło promienie na jej jasne czerwone oczy. Lwica potrząsnęła głową z niezadowoleniem.
 
-Taka,-zawołała 
Niemal od razu młodszy brązowy książę, pojawił się u jej boku.Polizała syna za uchem.
-Weź swoją Lwią Straż i nadzorujcie dzisiejszy dzień.Postarajcie się zapanować nad kłótniami,tylko pamiętaj,żeby nie zbliżać się do bawołów.Kiedy jest gorąco,są jeszcze bardziej agresywne.
-Dobrze ,matko.Możesz mi zaufać,-Taka wyprostował się .
 
Prędko zbieg z Lwiej Skały, wołając : Lwia Straż służyć ma..
Z jaskini koło Lwiej Skały, dobrze ukrytej ,wybiegła czwórka lwów,wołając: ..puki Lwia Ziemia będzie trwać.
 
Uru spoglądała chwile za nimi .Odwróciła się ,by spojrzeć ,kto został w lwiej jaskini. Kilka lwic,które akurat nie poszły na polowanie obiadowe,oraz lwie nastolatki.Wypatrzyła również wzrokiem Mufasę .
Westchnęła z ulgą, przywołując do siebie syna.
Mufasa ,podobnie jak brat,podszedł do niej od razu.Bardzo szanował swoją mamę.
Uru polizała złotego za uchem.
-Jesteś mi dzisiaj potrzebny.
-Co mam robić?
-Pora sucha jest nie do zniesienia.Mój ojciec opowiadał,jak było za jego czasów i to w ogóle tego nie przypomina.-przeszła do sedna,-Mógłbyś ruszyć z ojcem na obchód wzdłuż granicy? Proszę.
-Dla ciebie zawsze,-skinął głową Mufasa,-gdzie ojciec?
- Nie długo przyjdzie.Poczekaj na niego w jaskini.
Mufasa odwrócił się ,wbiegł do jaskini, od razu podchodząc do Sarafiny i Sarabi.Zaczął z nimi rozmawiać.
Uru uśmiechnęła się.Pamiętała ,jak sama była w jego wieku.Teraz wszystko szybciej leciało i wydawało się trudniejsze.
*
Ahadi wybrał się na spacer..chodź można było powiedzieć ,że patrol.
Był akurat świadkiem,jak Lwia Straż jego młodszego syna łagodzi konflikt dwóch krokodyli ,oraz późniejszy stada antylop i zebr.
 
Ahadi nie zapomniał jednak,że to on jest królem.
Jego czujny wzrok zauważył,że słoń i nosorożec ,mierzą się nieprzyjaznym wzrokiem.Złoty od razu skierował się w ich stronę powolnym krokiem.
-Twierdzisz,że to ty potrzebujesz tej wody? Nonsens!-krzyknął Słoń,-Jestem większy,potrzebuje jej bardziej.
-To jest najlepszy zbiornik! Nie zamierzam stąd odejść! Zmuś mnie!
-Przestać oboje,- Ahadi zbliżył się ,warcząc.
Zwierzęta już nie przypominały tych jak dawniej,były chudsze,ale również pozostały silne.Musiał być ostrożny.
Słoń i Nosorożec ,zmierzyli króla nieprzyjaznym spojrzeniem ,ale lekko pochylili czoła.
-Przegonisz go?-spytał Słoń
-Nie zamierzam i ty też tego nie  zrobisz,-syknął lew,-Podczas suszy wszyscy muszą się zjednoczyć,żeby przetrwać.
-Żeby przetrwać..-zaczęła gepardzica ,w dziwne cętki ,-To powinno się działać wbrew Kręgowi Życia.
-Takie pomówienia powtarzaj sobie na Złej Ziemi,-warknął Ahadi,że gepardzica z oburzeniem odeszła,ale i strachem.
Ahadi znów zwrócił się do Słonia i Nosorożca.
-Starczy dla was obojgu.Jeśli jednak się już napiliście,odejdźcie.
Zwierzęta spojrzały na siebie.Posłuchały i każdy odszedł w swoją stronę.
Ahadi westchnął z ulgą.
Spojrzał przed siebie.
Kolejne zwierzęta :Gepard i guziec :szykowali się do bójki .
Król westchnął gorzko.Zapowiadał się męczący dzień.
*
Uru weszła powoli do jaskini,żeby przyjrzeć się złapanej zwierzynie przez lwice polujące.Zawsze polwoały dobrze,by stado było syte.Zdziwiła się więc,kiedy dostrzegła chudą antylopę,niemal same kości i dwie zebry,gdzie tylko jedna była jak za świetności Lwiej Ziemi.
Uru wybałuszyła oczy.
-Tylko tyle złapałyście?
-Starałyśmy się ,królowo.-lwica imieniem Sarah ,pochyliła głowę z szacunkiem.
-Zwierzyna zrobiła się teraz czujniejsza,chudsza.Na domiar złego jest gorąco,-wysapała lwica Binti
-Gorzej jednak z tym,że drugi wodopój jest mniejszy i pewnie zaraz wyschnie.Mamy mieć tylko jeden na całe tygodnie pory suchej?-spytała przerażona lwica Uzuri
Uru musiała przyznać im racje.
Postanowiła więc,że dzisiaj nie będzie jadła,byle by jej stado się najadło.Ono było dla niej najważniejsze.
 
Zawołała do siebie Zuzu.
-Poprowadź powietrzy patrol.O wszystkim co niepokojące mnie informuj.
-Dobrze,-Zuzu przytaknęła.
Wzbiła się w niebo , by polecieć wykonać rozkaz.
 
Mufasa zabrał Sarabi i Sarafinę na spacer i Uru się trochę o nich obawiała.Teraz zrobiło się bardziej niebezpiecznie.

Królowa Lwiej Ziemi ,spojrzała na niebo.Prawie zachód słońca, chociaż zapanujeę mała ulga.
 
Lwica znów usiadła na czubku skały .Musiała pomyśleć.
*
Dla Uru wszystko stało się jasne następnego dnia,kiedy znów w oddali widziała kłótnie dwóch gepardów.Westchnęła gorzko.
 
Odwróciła się w stronę Ahadi'ego,który właśnie się obudzić.
Złoty usiadł obok niej.
-Znów wcześnie wstałaś.Uru,nie chce żebyś musiała się martwić.
-Nie mamy szamana..pora sucha jest zbyt okropna,wybuchają kłótnie,nie długo będziemy cierpieć głód i pragnienie..
-Do tego te hieny, co się tu wymykają,-mruknął Ahadi
-Mam pewien pomysł.-dokończyła Uru,jakby w ogóle nie słuchając wypowiedzi partnera,chodź było na odwrót.
Ahadi podniósł na nią pełen nadziei wzrok.
Uru spojrzała na niego pewna swojej decyzji.
-Muszę odejść z Lwiej Ziemi.Znajdę źródło z wodą i poszukam jedzenia.
 
 
Hej! Ten rozdział pisało mi się bardzo przyjemnie,więc mam nadzieję,że wam się spodobał:chodź skupia się tylko na jednym temacie: i że zostawicie komentarze.
Chce powiedzieć,że teraz inspiruje się pewnym komiksem z Króla Lwa.Chodź w następnym rozdziale ,będzie to lepiej widać.Pojawi się moja ukochana postać i pewnie wasza też.
Możecie odpowiedzieć mi na pytanie,czy Lwia Ziemia jakoś upora się  z suszą i czy Uru odejdzie naprawdę.
Pozdrawiam c:


1 komentarz:

  1. Rozdział jak zwykle super. Myślę, że Uru odejdzie a Taka podczas jej nieobecności spróbuje wywołać deszcz rykiem. Gratuluje ci przekroczenia progu 10 000 wyświetleń.

    OdpowiedzUsuń